poniedziałek, 12 grudnia 2011

Starcie oczekiwań - "Gra o tron", sezon II


"Gra o tron" jest takim serialem zaadaptowanym z książki, na który czekało mnóstwo fanów. Czekało z pełną radością, z największym zniecierpliwieniem. Spora większość, w tym ja, nie miała wielkich wątpliwości co do twórców, czy pretensji obsadowych. Ok, ten czy tamten aktor nie podchodził moim wyobrażeniom, ale wiadomo, że to już tylko kwestia gustu. Kiedy słyszy się, że jedną z ulubionych książek robić będzie HBO, odpowiedzialne za najlepsze seriale kostiumowe ostatnich lat, a sam autor jest współproducentem, człowiek śpi jakoś spokojnie.
A teraz nadszedł czas zapoznać się z tym, co nam zgotowano na drugi sezon. Wiem, premiera dopiero w kwietniu, ale już od jakiegoś czasu znamy większość obsady, nowe postaci i zmiany wśród aktorów (tak, będę tęskniła za "tamtym Górą"). Widzieliśmy już pierwsze teasery, pierwsze zdjęcia oficjalne i ujęcia z planu. I tak, jak do pierwszego sezonu podchodziło się niemal bezkrytycznie, tak teraz już można mieć jakieś "ale".

Jakie są zatem moje "ale"? Sądzę, że powtórzę to, co czytelnicy prozy George'a R. R. Martina pomyśleli, słysząc o niektórych decyzjach Benioffa i Weissa.

Pod koniec pierwszego sezonu już wiedziałam, że największym ich błędem (poza dziwnie zaprojektowanym Winterfell) było zrezygnowanie z postaci Blackfisha, stryja Catelyn, który został jednym z najlepszych doradców jej syna. Teraz jednak wiadomo, że cały ród Tullych, łącznie z Riverrun, nie pojawi się w drugim sezonie, a najpewniej w ogóle w całym serialu. Podobnie ma być z Meerą i Jojenem Reedami, rodzeństwem znad Szarej Wody. To kolejni ważni bohaterowie. Kto wie, czy nie ważniejsi niż Tully. Bez nich Bran i Rickon będą zdani tylko na Oshę. Rozumiem, że to twarda babka, ale nawet jej może nie starczyć sił na to, przed czym staną mali Starkowie.
Znana z "Tudorów" Natalie Dormer otrzymała rolę Margaery Tyrell. I rozumiem, rola Anny Boleyn wyszła jej bardzo przyzwoicie (w ostatnim odcinku nawet zrobiło mi się jej szkoda), nie rozumiem tylko dlaczego, mając lat ponad 30, gra szesnastolatkę. Fakt faktem, "Gra o tron" postarzała znacznie swoich bohaterów, zaczynając już od poczciwego Neda, ale ten numer to o szesnaście lat za wiele.
Pokazana zostanie kampania Robba w o wiele szerszym polu, niż było to w książce. Zgroza mnie chwyta na myśl, że może zostanie to pokazane z jego perspektywy. W książce właśnie to było jedną z wielu niesamowitych rzeczy, że ze wszystkich królów, żaden nie miał własnych rozdziałów, a ich rozterki i decyzje oglądaliśmy z perspektywy wiernego sługi, zatroskanej matki czy cynicznego wuja. Przy robbowej kampanii pojawia się jeszcze jedno pytanie: kosztem czyich scen to zrobią? Żadnym sekretem nie jest też "Jeyne" bez nazwiska, którą grać ma Oona Chaplin. Jeśli ktoś nazywa na twitterze Richarda Maddena "my hubby" i nie ma dwunastu lat, żeby być Jeyne Poole, to jest to na pewno panna Westerling. Nie za szybko?
No i najmniejsza rzecz, której można się czepić: czy naprawdę niektórzy pomylą Oshę, dziką kobietę, która przebywa w Winterfell i jest tam bardziej więźniem niż gościem, z Ashą Greyjoy, córką Żelaznych Wysp i kapitanem na własnym okręcie? Trzeba koniecznie zmieniać tej ostatniej imię na Yarra?

Ale, żeby nie było, że tylko marudzę. Czekam na wiele rzeczy z entuzjazmem równie mocnym, jak na cały pierwszy sezon.
Czekam na Żelazne Wyspy, czekam na lorda Balona, jego córkę oraz innych Żelaznych. Na wyprawę Theona, by wreszcie ktoś postawił go do pionu. Czekam na sceny w Harrenhall, bo z tego zamczyska na pewno będzie niesamowity widok. Jeśli czekam na sceny tam, to czekam na Aryę, cudowną i uszytą niemal do tej roli Maisie Williams. Czekam na Czarny Nurt i dziki ogień, na Tyriona, który zacznie zamiatać w całej stolicy ze swoimi dzikimi u boku. Tu czekałabym też na małe zmiany wśród grających wodzów górskich klanów aktorów, ale nie sądzę, żeby Weiss i Benioff czytali tego bloga.
Liczę na to, że Joffrey będzie tak odrażający i okrutny, jak powinien. Oraz, że Jack Gleeson zniesie lepiej tę całą antypatię, jakiej stał się celem. Albo że chociaż odpłacą mu miejscem na jakiejś liście świetnych czarnych charakterów. Liczę też na to, że jego matka w końcu zacznie mówić głośniej i będzie tą choleryczną Cersei z książki, na którą czekałam dziesięć odcinków. Czekam na Jaqena. Wydaje mi się, że ta rola, chociaż niezbyt długa, może być niezłym wyzwaniem dla Toma Wlaschihy, chcę zobaczyć, jak się w niej sprawdzi. Nie spodziewam się, żeby miał faktycznie czerwono-białe włosy, ale Jaime'mu zredukowanie fryzury wyszło na dobre.
Zachwycona jestem doborem Liama Cunninghama do roli Cebulowego Rycerza. Czułam też w kościach, że gdzieś w tym serialu znajdzie się miejsce dla Roy'a Dotrice. Mamy dobrze zapowiadającego się Roose'a Boltona i Brienne "Ślicznotkę".
I czekam na Sandora. Tak, ja z tych jestem. Chociaż każe mi to też, niestety, czekać na Sansę. Tak, z tych jestem też.

Czy czekam na Daenerys? Nie ma już khala, ale ma smoki. Trudno mi zdecydować.
Na pewno czekam na to, żeby serial nabrał jeszcze większego rozpędu.

3 komentarze:

  1. Anonimowy10:08

    nie będzie Reedów!?!

    OdpowiedzUsuń
  2. To, czego można się ewentualnie spodziewać, to przesunięcie ich na trzeci sezon.

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy01:23

    Akurat Dormer pasuje, ma taką "dziecinną" sylwetkę i młodą twarz, trochę podziałają charakteryzatorzy i będzie dobrze.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...