środa, 28 grudnia 2011

Shameless 2x01: Summertime

 
Chociaż drugi sezon ma wystartować dopiero 8 stycznia, to jest już okazja, żeby obejrzeć pierwszy odcinek, "Summertime".

Z zimowej zawieruchy trafiliśmy w letni upał, gdzie nadal poszukujemy Eddiego Jacksona, gdzie Kevin oddaje się ogrodniczej pasji, a Lip uruchamia starą furgonetkę z lodami. Frank nadal mieszka u (coraz odważniejszej i ładniejszej) Sheili i z lekkim niepokojem spogląda na jej postępy w zwalczaniu agorafobii. Znając pana Gallaghera, obawiam się, że zrobi coś, by Sheila powróciła do swojego "więzienia" i nie dotarła do jego ulubionego baru. Wolałabym, żeby tego nie robił, naprawdę ją polubiłam i kibicuję jej postępom. Chociaż Frank chyba nie może okazać się jeszcze większym dupkiem, ale Sheili pewnie bardzo zaszkodzi.  Gallagher niech pozostanie przy kombinowaniu na mieście - sprzedawaniu oregano jako marihuany, udawaniu bezdomnego inwalidy i zakładaniu się z przypadkowymi ludźmi. To mu wychodzi najlepiej, a na pewno  nam dostarcza zabawy, chociaż biedaczek ma coraz mniejsze pole działania. Moment, kiedy grupka dzieciaków pod kinem radzi mu, by się odpierdolił, bezcenny. W domu Gallagherów otworzył się za to punkt wychowawczy, gdzie zapracowani rodzice  (albo lenie, biorąc pod uwagę okolicę) zostawiają swoje pociechy pod opieką dziewczyn. W założeniu Fiony, w rzeczywistości Debbie, która radzi sobie ze wszystkim (poza wpływem Franka na nią) śpiewająco.

A ja wszędzie przeczuwam aferę i kłopoty, szczególnie jeśli w grę wchodzi kilkoro dzieci, basen i Carl, który najpierw wpycha sobie cheetosy do nosa, a potem je zjada. Podzielam też zdanie Veroniki względem nowej koleżanki Fiony, Jasmine. Od pierwszej chwili wiedziałam, że będzie mnie wkurzać i znowu, niestety, nie myliłam się. Może dlatego, że nie lubię Amy Smart, a może dlatego, że to po prostu płaska i słabo napisana postać? Mogę mieć jeszcze pretensje co do nowego faceta Fiony, który wydaje się jeszcze bardziej miałki, niż Steve. Ten ostatni przynajmniej kradł auta.

Nie wspomniałam o tym w poprzednich wpisach, ale strasznie podobają mi się retrospekcje, a raczej sposób, w jaki bohaterowie je zapowiadają. Lip na komisariacie, Frank podnoszący się z podłogi w barze, albo pstrykający papierosem w kamerę, a nawet Fiona na sedesie. Zawsze lubiłam bezpośrednie zwracanie się do widza, niszczenie "czwartej ściany". Ta mała wstawka działa świetnie, nawet jeśli reszta serialu utrzymana jest w klasycznej formie.

Pierwszy odcinek był niezłym prezentem, nawet jeśli niezaplanowanym przez twórców. Na pewno obejrzę go sobie jeszcze raz, nim drugi sezon wystartuje oficjalnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...