środa, 25 grudnia 2013

Sons of Anarchy season finale: dobra robota, mamo



Cyber spojlery.

Jak zakończyć słaby sezon? Z przytupem, zwanym morderstwem. Lepiej nawet z kilkoma przytupami, żeby widz oszalał i krzycząc ze łzami w oczach wprost do monitora pomyślał sobie: wow, to był dobry sezon. Może krótko po odcinku A Mother's Work sama bym tak napisała, ale teraz, po otrząśnięciu się z brutalnej sceny mordowania Tary widelcem do steków, wreszcie mogłam obiektywnie spojrzeć na cały szósty sezon.

Co tak naprawdę się w nim działo? Można było odnieść wrażenie, że większość wątków była ciągnięta na siłę, każdy bohater powoli zaczynał denerwować, albo co grosza- po prostu nudzić. Niespójności coraz bardziej raziły. Oto Unser, z ostatnim stadium raka, przeżył połowę populacji Charming, a cudownym lekiem na jego dolegliwości jest niezawodna marihuana. Niech jej jara więcej, może całkowicie wyzdrowieje? Nero- wielki sprawiedliwy latynos, bardzo się oburza kiedy dowiaduje się o kłamstwie Jaxa, ale kiedy Alvarez ze swoją ekipą morduje wszystkich skośnookich, wzrusza ramionami. Clay, który stał się zastraszonym małym chłopcem, a jego kwestie ograniczają się do przepraszania Gemmy i całego klubu. I ta jego "godna" śmierć. Zakończenie związku z IRĄ i innymi gangsterami dla mnie było najnudniejszymi wątkami w całym serialu. Może i to wszystko było mega sprytne ze strony Jaxa- ja tego nie widziałam. Dla mnie to było bardzo głupie ze strony wszystkich innych, słuchających prezydenta Sonsów niczym nieomylnego medium i przystającym na wszystkie jego propozycje. 



Trzeba jednak przyznać, że główne postacie zostały poprowadzone, jak zwykle, bezbłędnie. Tara, która na granicy obłędu robi wszystko, żeby wyrwać się z Charming. Nienawidząca Gemmy do szpiku kości, jednak upodobniająca się do niej coraz bardziej. Fani serialu są podzieleni co do ostatnich odcinków: czy Tara zaplanowała z zimną krwią całą ucieczkę, specjalnie spotkała się ze swoim adwokatem w parku wiedząc, że będą tam na nią czekać motocykliści? Wzięła Jaxa na litość, wszystko skończyło się dobrze, czyli według jej planu- o czym miał świadczyć jej przebiegły uśmiech chwilę po wejściu do domu. Ten sam uśmiech inni odczytują jako nadzieję na lepsze życie i szczęście, że wszystko skończyło się dobrze. Niestety, nigdy nie dowiemy się jak było naprawdę. 
Z chwilą, kiedy ona i Jax wreszcie się pogodzili, można było sądzić, że prezydent Sonsów również przemyślał swoje zachowanie, zobaczył oczami Tary kim się stał i jak tym wszystkim skrzywdził ludzi mu bliskich. Zakończył przecież wszystkie złe kontakty, klub działał legalnie, ocalił żonę i dzieci a sam oddał się w ręce policji. W ostatnich scenach odcinka widać było, że wreszcie czuje się spokojny. 

I właśnie w tym momencie, kiedy widz ma wrażenie że wszystko skończy się pięknie, Kurt Sutter zadaje nam ostateczny cios. Scena jest niezwykle brutalna, ciężko się ją ogląda. Zakończenie pozostaje otwarte. Juice, który nie ma nic do stracenia pomaga uciec Gemmie. Czy to znaczy, że Jax nigdy się nie dowie, że to ona zabiła jego żonę? 

Tak, zakończenie sezonu było mocne. Z niecierpliwością czekam na wrzesień. Ale nie, sezon nie był dobry. Tyle godzin zmarnowanych, tylko żeby w trzynastym odcinku serce mocniej mi zabiło?

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...