czwartek, 18 października 2012

American Horror Story Asylum: Welcome to Briarcliff



Umówmy się. Pierwszemu sezonowi AHS do horroru było daleko. Owszem, dostaliśmy dużo odniesień do klasyki - to duchy bliźniąt błąkające się po domu jak w "Lśnieniu", to ciąża Vivien żywcem zerżnięta z "Dziecka Rosemary", relacja Tate'a z matką niczym w "Twisted Nerve". Jednak wszystko było podane w taki sposób, aby nie straszyło za bardzo. Osobiście mnie to cieszyło, ponieważ nie należę do fanów gatunku.

Teasery "Asylum" były mroczne - powykręcane postacie skradające się w ciemnościach, siostry zakonne wynoszące wiadra z poćwiartowanymi ludzkimi ciałami. Obsada też jest mocnym punktem tej produkcji - piękna Chloë Sevigny, Joseph Fiennes czy James Cromwell, znany jako właściciel najsłodszej świnki na świecie, to dopiero początek. Z pierwszego sezonu zachowano, ku uciesze nastolatek, Evana Petersa oraz zdobywczynię nagrody Emmy - Jessicę Lang. 

I w tym sezonie zaserwowano nam najlepsze i sprawdzone triki do straszenia. Mamy dom wariatów, w którym mieszkają najstraszniejsze monstra jakie widziały Stany Zjednoczone. Mamy młodą parę, która w poszukiwaniu mocnych wrażeń wchodzi tam, gdzie nie powinna. Mamy doktora Frankensteina, który nie poprzestaje na próbach mutacji roślin. Trochę "Teksańskiej Masakry Piłą Mechaniczną", trochę "Mechanicznej Pomarańczy", a nawet "Z Archiwum X". 

Postacie zostały rozpisane o wiele lepiej, niż w pierwszym sezonie. Są barwniejsze i mniej przewidywalne. Samo miejsce pozwala na więcej szaleństw, w końcu jesteśmy w domu wariatów! Świetnie ogląda się aktorów z pierwszego sezonu w zupełnie nowych rolach, jednak jeżeli chodzi Tate'a i Constance,  chyba w żadnym życiu nie jest im dane siebie lubić. Pani Lange jest niewątpliwie motorem serialu. Już po pierwszym odcinku można powiedzieć, że nominację do kolejnych Emmy's ma w kieszeni.Na uwagę zasługuje również czołówka z genialną muzyką Charliego Clousera (tak jak w pierwszym sezonie).

Bardzo dobry start, pozostaje nam tylko czekać na kolejny tydzień i mieć nadzieję, że i ten sezon nie zamieni się w love story nastolatków.

7 komentarzy:

  1. A ja się trochę nie zgodzę! Chociaż, może to za dużo powiedziane. Mógłbym trochę się przyczepić, ponieważ uważam, że American Horror Story, to jeden z najlepszych amerykańskich seriali ostatnich lat. Mam na myśli sezon pierwszy. Może nie jest bardzo straszny w znaczeniu dosłownym, ale jest trochę psychodeliczny i przez to czuje się człowiek niepewnie po obejrzeniu go. Siostra Judith jest świetną kreacją, tak jak Evan Peters, który już w pierwszym sezonie stworzył ciekawą osobistość. Serial jest przy tym nieszablonowy, bo rzadko zdarza się nagromadzenie tylu wątków, no i.. nigdy nie wiesz co stanie się za chwile ;) Przy okazji zapraszam również do mnie! (i czekam na odpowiedź)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz, dla mnie Breaking Bad to jeden z najlepszych amerykańskich seriali ostatnich lat :)

      American Horror Story też jest bardzo dobrym serialem, ale właśnie chodzi o to, że nie robi niczego odkrywczego, a powiela znane już od lat motywy. I bynajmniej nie jest to nic złego! Bo, po pierwsze - serialu o takiej tematyce ewidentnie brakowało, a po drugie - ludzie lubią to, co sprawdzone. Może dlatego tak dobrze oglądało się tamten sezon (i jestem pewna, że tak samo będzie z Asylum). Bo dostaliśmy wszystko, czego się spodziewaliśmy. Ktoś w tym domu umarł? Będą duchy. Jest ciążą? Będzie ciąża szatana :D i tak dalej.

      Z tymi wątkami masz rację, jest ich strasznie dużo, dzięki czemu nie usiedzisz spokojnie przez cały odcinek, ale moim zdaniem w jednym odcinku Asylum pobili cały pierwszy sezon na łeb!

      Dzięki za odwiedziny, miło że coraz więcej ludzi tu zagląda :)

      Usuń
    2. Uh przyznam szczerze, że nie pojmuje dlaczego Breaking Bad . To dla mnie największa zagadka! Obejrzałem dwa pierwsze sezony (fakt, że po niemiecku) i były świetne momenty, ale sam nie wiem, jakoś nie jestem największym fanem. Z pewnością będę zaglądał częściej. Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Nie podchodzi mi coś ta nowa formuła, fragmenty współczesne zbyt teledyskowe (czyli jakość niefilmowa niestety, byle więcej skosów, migania i odblasków...), czołówka też mniej klimatyczna - za dużo próbowali pokazać na raz, no i UFO...? Oh come on!
    No i mimo zaawansowanego wieku milej mi się oglądało starego Tate'a (niby słodziak a niejedno miał za uszami) niż ciapciaka ze stacji benzynowej. Natomiast Lange i chirurg zdecydowanie na plus :)

    OdpowiedzUsuń
  3. masz wspaniałego bloga! będzie mi miło jeśli spodoba Ci się mój i również go zaobserwujesz ;))

    OdpowiedzUsuń
  4. Też lubię Twój blog. A sam serial bardzo mi się podobał.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jako stara serialomaniaczka cieszę się że tu trafiłam i zapraszam do mnie http://cloelianalini.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...