Trudno już liczyć
wszelkie wersje i wariacje na temat historii Pięknej i Bestii. Kino, telewizja,
literatura wałkuje ten motyw od czasu powstania oryginału - francuskiej baśni
ludowej. Temat był już tak wyeksploatowany i tak często powtarzany (ostatnio w
filmie "Beastly" z 2011 roku), że trudno byłoby wyobrazić sobie
zupełnie nowe podejście do niego. Dlatego The CW postanowiło sięgnąć po jedną z
bardziej współczesnych wersji: serial zrobiony przez CBS w 1987 roku. I zrobić
go po swojemu, czyli jako serial o problemach pięknych ludzi.
Jeśli porównamy
sobie te dwa seriale z perspektywy dzielących je 25 lat i pewnych modnych
wzorców, pojawia się ciekawy motyw. Koniec lat 80. to był czas, gdy wiele z
leading ladies było prawniczkami. Dzisiaj sprawa się trochę zmieniła i na
topie są przedstawicielki służb porządkowych - najczęściej panie detektyw,
komisarz, itp. Wzór niezależnej kobiety sukcesu musiał stać się mocniejszy.
Teczka pełna akt i żakiet z poduszkami zostały zamienione na odznakę i kaburę z
poręcznym pistoletem. Twardsza może być już tylko kobieta-komandos. I zapewne
grana będzie przez Michelle Rodriguez (chociaż moją all time favourite
będzie Vasquez z drugiej części "Obcego").
Nowa wersja
historii najsławniejszego przykładu syndromu sztokholmskiego to teraz serial
kryminalno-proceduralny, z odwiedzinami w kostnicy, raportami policyjnymi i
agentami specjalnymi w garniturach, którzy wtykają nosy tam, gdzie nie powinni.
Jest też, oczywiście, współpracownik ewidentnie zakochany w głównej bohaterce.
Nie będący raczej konkurencją dla Bestii, ale o tym później. I wygląda na to,
że na tym się skończy. Trudno będzie wcisnąć tutaj wątki poboczne. Wcześniejszy serial zawierał wątek społeczności żyjącej
w (wizualnie powalających) tunelach pod Nowym Jorkiem, z którymi Catherine
utrzymywała kontakt przez Vincenta. Nowy serial ograbił nas z
baśniowości i tajemnicy innej niż ta, kto jest mordercą.
![]() |
Linda Hamilton i Ron Perlman w serialu CBS (1987) |
Wersja z lat 80. ma
w sobie mnóstwo łatwo dezaktualizujących się cech, które tamtą epokę czynią dla
nas lekko obciachowymi. Uważam jednak, że warto zapoznać się z nią, nie tylko
po to, by ocenić to, na czym wzorowali się twórcy tegorocznej produkcji. To
ciekawy serial, pozwalający docenić nie tylko inne spojrzenie na bajkę o
Pięknej i Bestii, ale też obsadę (szczególnie tytułowy duet), pomysłowość - a
co za tym idzie konfrontację nowoczesnego wielkiego miasta z życiem pod jego
powierzchnią - ale też kostiumy, scenografię czy tradycyjne efekty specjalne.
Szczególnie za tymi ostatnimi można zatęsknić ostatnimi czasy. Po kiepskich
komputerowych stworach w "Grimm" charakteryzacja Rona Perlmana sprzed
dwudziestu kilku lat robi wrażenie.
P.S. Czy w kimś ten
serial też budzi dziwną podświadomą nostalgię? Bo ja na przykład pamiętam
Vincenta z dawien dawna i zastanawiam się, czy leciał gdzieś w polskiej
telewizji kiedy byłam dzieckiem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz