wtorek, 3 stycznia 2012

Brainy is the new sexi! czyli Sherlock powraca


Długo trzeba było czekać na drugi sezon Sherlocka. Ale było warto! Najsłynniejszy detektyw świata powrócił z impetem. Zdążył przez te półtorej godziny paradować nago po Pałacu Buckingham, całkiem ładnie pobić kilku panów, być jak zawsze niemiłym dla Molly, obrazić kilka razy Watsona i poznać kobietę, która nie pozostanie mu obojętna... 

Ale od początku- A Scandal in Belgravia jest adaptacją jednego z opowiadań o Sherlocku, A Scandal in Bohemia. Sherlock i Watson dostają zlecenie, coby odnaleźć panią Irenę Adler (która swoją drogą w opowiadaniu jest Polką). Irena posiada na swoim telefonie zdjęcia, które nie powinny ujrzeć światła dziennego - chyba, że ktoś chce zrujnować jakiemuś politykowi karierę. Sherlock czym prędzej zmierza do domu rozkoszy, w którym pani Adler pracuje. Myśli, że zaskoczy kobietę, jednak ta już go oczekuje. Na dodatek okazuje się nie być typowym przestępcą - jest bardzo przebiegła. Wita Holmesa nagusieńka, przez co detektyw nie może wydedukować niczego na jej temat. Bardzo to go irytuje. Irena bezczelnie z nim flirtuje, co jeszcze bardziej zbija go z tropu. 

Sherlock jednak wygrywa tę potyczkę i w momencie, kiedy wreszcie dowiaduje się, gdzie jest schowany telefon do pokoju wpadają inni panowie, z bronią, którym też zależy na telefonie Ireny. Okazuje się, że pani do towarzystwa jest też świetna w walce wręcz. Wspólnie spuszczają lanie uzbrojonym panom. 
Adlerowa przez cały odcinek nie daje spokoju Holmesowi, wysyłając mu mniej lub bardziej sprośne smsy, na co on wydaje się być nieczuły. W międzyczasie przy Baker Street panowie urządzają Wigilię, na którą wpada Lestrade, wystrojona Molly i nowa dziewczyna Watsona (Oona Chaplin, którą już niedługo zobaczymy w Grze o Tron). Holmes obraża wszystkich po kolei, najbardziej obrywa się biednej Molly, zakochanej bez pamięci w detektywie. "Sielankę" przerywa wiadomość o znalezieniu ciała Ireny, Sherlock wyrsza niezwłocznie do kostnicy żeby rozpoznać zwłoki. Jest pewny, że to ona, bardzo przeżywa jej śmierć. Czyżby Sherlock się zakochał? 

Poziomem w ogóle nie ustępuje sezonowi pierwszemu, jak zawsze mamy do czynienia ze zobrazowaniem skomplikowanego myślenia Sherlocka, smsami czy wiadomościami które jakby żyją własnym życiem na ekranie (scena w której Moriarty zdmuchuje sms- cudo!) i masą odwołań do książki. Holmes grający na skrzypcach, palący papierosa (a tak długo wytrzymał z plastrami nikotynowymi) i najlepsze- duet Sherlock/ Watson uciekając przed paparazzi (!) zakładają swoje charakterystyczne czapki. 

A wiedzieliście, że blog Watsona istnieje naprawdę? Tak samo jak strona Sherlocka! Proszę bardzo :)

6 komentarzy:

  1. Anonimowy13:00

    Bardzo mi się spodobał ten odcinek. Jak powszechnie wiadomo, jestem fanką Sherlocka. Artykuł przeczytałam jednym tchem, jest świetnie napisany. Masz lekkie pióro.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pozdrawiam również, anonimie spod bieguna północnego!

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja nadal nie mogę zrozumieć, dlaczego Moriarty przedstawiony w taki, a nie inny sposób. Czy to ma wskazywać na jego emocjonalne rozchwianie, ma być zabawne, czy o co chodzi? Jego ton, a raczej tony, jego miny. Wszystko to sprawia wrażenie albo niedopisanego, jakby aktor nie za bardzo wiedział, co ma robić, albo w drugą stronę - kompletnie przekombinowanego. I jak inne postacie są świetnie skonstruowane, a Mycroft staje się jednym z moich ulubionych, tak Moriarty do mnie w ogóle nie trafia. Ma być arcywrogiem? To niech go poprawią!
    Początek trochę słaby, znaczy dokończenie wydarzeń na basenie, na całe szczęście mocno potem nadrabiają. Podoba mi się, że coraz bardziej oscylują wokół bloga i strony. Ach, ta współczesność!

    Za tydzień pies Baskerville'ów. Ciekawe, jak im to wyjdzie?

    OdpowiedzUsuń
  4. Kompletnie się z Tobą nie zgadzam :D właśnie Moriarty jest genialnie napisaną postacią! Jest najzwyczajniej w świecie psycholem. I to jakim- sarkastycznym, bawiącym się konwencją i zręcznie grającym na nosie samemu Sherlockowi. Scena na basenie rozwiązana mega zabawnie, sama powiedz, czegoś takiego byś się nie spodziewała. Jednocześnie można już powiedzieć, że jest to zupełnie w stylu Moriartiego. Zgrywa szalonego głupka, jednak jak widać w każdym odcinku doskonale panuje nad sytuacją i tak naprawdę to Holmes jest jego pionkiem. Pionkiem dosłownie, bo to wszystko traktuje jak zabawę, przynajmniej w moim odczuciu.

    Moriarty to kompletne przeciwieństwo Sherlocka, dlatego świetnie się nadaję na jego arcywroga.

    OdpowiedzUsuń
  5. No właśnie nawet taka zabawa konwencją jakoś mnie nie kupuje. Nie chodzi do końca o jego motywy, czy bycie psycholem. Chodzi o bardzo słabe przedstawienie, które, moim zdaniem, się nie sprawdza, niezależnie od intencji. Może zmiana aktora jakoś by mnie przekonała?
    Co do pionków, to czasami mam wrażenie, że nie ma tu do końca tych kontrolujących rozgrywkę i tych od nich zależnych. W pewnych chwilach każdy z nich w jakiś sposób staje się zależny od drugiego, czy też drugiej, skoro wprowadzono panią Irene.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ciekawy artykuł - również jestem fanem intrygujących przygód Sherlocka!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...