niedziela, 8 stycznia 2012

Work It, pilot


Jak to szło z "Work It". Gdzieś natknęłam się na krótkie info o nowym serialu ABC, okraszonym zdjęciem promocyjnym, gdzie panowie stoją przy toaletce, a w lustrze ktoś nieudolnie przekleił ich wizerunki po przemianie. Dodatkowo, już po premierze Internrt rozjarzył się do czerwoności od negatywnych opinii. Że nieśmieszny, że mało realny, że dawno nie widzieli czegoś tak złego, że stracili 20 minut życia i już nigdy ich nie odsyzkają. Jako, że należę do tych, co świadomie oglądają "The Room" i mają spore doświadczenie w kategorii "nie odwidzisz tego, co widziane", podjęłam się oglądania.

I, rany boskie, oni wszyscy mieli rację.

Serial ma opowiadać o dwóch bezrobotnych facetach, którzy przebierają się za kobiety, żeby dostać posady w firmie farmaceutycznej. Jeden z nich był kiedyś sprzedawcą samochodów, drugi pracował w tym samym miejscu jako mechanik. Teraz, kiedy niekoniecznie radzą sobie dobrze finansowo, muszą podjąć drastyczne działania i włożyć obciskające majtki i peruki. Wszystko, oczywiście, w tajemnicy przed rodzinami i znajomymi. Wyobrażacie sobie niesamowitą ilość gagów, kiedy dwóch wielkich i barczystych facetów w kieckach będzie wpadało na swoich znajomych albo córkę na mieście i udawało, że ich nie znają? Cha, cha.

Firma pełna kobiet może sprawdza się w "New Girl", ale tam Schmidt nie musi latać w kiecce żeby mieć ciężkie życie. A jeśli już malować się ma w tym serialu jakiś facet, niech to będzie ktoś, kto może w ogóle uchodzić za kobietę. A nie aktor o posturze futbolisty i najbardziej kwadratowej szczęce, jaką widział świat. Dlatego w "Tootsie" to się udało, a tu nie ma prawa. Absolutnie nie. Tom Hanks w "Bossom Buddies" nadawał się lepiej, a też było mu daleko do ideału. Ben Koldyke nie ma w ogóle talentu komediowego, co więcej, wcześniej nie słyszałam o nim nic. Ale filmweb powiedział mi, że był reżyserem i scenarzystą krótkometrażowego filmu "Osama bin Laden: Behind the Madness". No, brzmi idealnie do roli w sitcomie o dwóch drag queens.

Jeśli ten serial ma być sitcomem, to musi być śmieszny. Pierwszy żart pada już w drugiej linijce i nie jest nawet w najmniejszym stopniu zabawny. Potem jest już tylko gorzej, zaczynając od motywu z mini-przyprawami. Nieśmieszny jest fajtłapowaty kolega w czapce z daszkiem (obowiązkowo z nadwagą), nieśmieszna jest nastoletnia córka, a także walnięta koleżanka z nowej pracy, ani druga, która jest suczydłem z brytyjskim akcentem. Chociaż ona nie miała być śmieszna, ale wredna i wzbudzająca lekką antypatię. Tego również nie załapałam. O braku pomysłów na nowe schematy postaci w ogóle nie chcę wspominać. Wszystko to już gdzieś widzieliśmy, chociaż wcześniej nie było tak płasko, jak tutaj.

Strach myśleć, że scenarzystami są Andrew Reich i Ted Cohen, którzy pisywali scenariusze "Przyjaciół", a najmniej trafionego latynoskiego mechanika gra Sucre z "Prison Break". Niedawno zagrał w "Dziennikach zakrapianych rumem", które mam zamiar obejrzeć. Teraz na pewno nie przebrnę przez ten film z poważną miną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...