wtorek, 4 października 2016

Westworld 1x01

 

Zbudujcie miasteczko na Dzikim Zachodzie, zaludnijcie je sztuczną inteligencją do złudzenia przypominającymi ludzi, każcie odgrywać role dla amerykańskich turystów i dodajcie do tego jeden nieszczęsny szczegół, który pokazuje, że to nie jest prawdziwy świat. I bunt maszyn gotowy. Zupełnie, jakby na jednym ekranie spotkał się Truman Show, Bonanza i każdy film sci-fi o robotach wymykających się spod kontroli.


Przyzwyczajeni jesteśmy do tego, że nawet w produkcjach historycznych pojawiają się współczesne kawałki jako tło muzyczne. W Westworld nie ma odstępstwa, chociaż zajęło mi chwilę, nim poznałam Paint it Black The Rolling Stones w instrumentalnej wersji rodem z prawdziwego westernu. Nie mogło zabraknąć także Johnny'ego Casha, chociaż na razie tylko fragmentarycznie. Czołówka to trochę Hannibal, trochę Daredevil i odrobina Black Sails. Trend sylwetek czy rzeźb w monochromatycznej tonacji jest bardzo popularny w ostatnich latach. Niemniej, muzyka jest klimatyczna, a intro oddaje połączenie klimatów. Nie ma po nim wątpliwości, co dostaniemy - kowbojów i roboty. 


Scenografia miasteczka jak najbardziej robi wrażenie, chociaż bardzo kojarzy się ze wszystkimi produkcjami westernowymi z lat 90. Największe wrażenie zrobiło na mnie jednak centrum dowodzenia. Tu minimalistyczne laboratorium przedstawione zostało w sposób daleki od białych ścian i metalowych stołów, które normalnie widujemy w produkcjach sci-fi. Czerń, szarość i czerwień pięknie współgra ze sobą. Szklane ściany i drzwi sprawiają wrażenie, jakby nie można było tam niczego ukryć. To ostatnie, oczywiście, nie jest prawdą. Składanie robotów i odlewanie ich skóry przypomina mi za to pewien odcinek Doctor Who, gdzie w taki sam sposób replikowali ludzi. 

Aktorsko jeszcze nie mam faworytów, chociaż Evan Rachel Wood najbardziej zwraca moją uwagę - pewnie dlatego, że miała w tym odcinku najwięcej do zagrania. Anthony Hopkins i Ed Harris są poprawni. Ten drugi gra Mężczyznę w Czerni, jak na razie czarny charakter, ale kto wie, czy jego intencje nie będą zgoła inne. Hopkins, cóż, głownie siedzi i prawi morały - ale robił to nie raz, także w kiepskich produkcjach (Aleksander na przykład). Poza nimi mnóstwo twarzy znanych z drugich planów w różnych serialach czy blockbusterach, np. Shannon Woodward, Thandie Newton czy Rodrigo Santoro. Jestem pewna, że każdy rozpozna kilka osób. Można zrobić z tego grę "gdzie już go/ją widziałam?" dla oglądających Westworld w grupie.

Tempo może nie wgniatało w fotel, raczej powoli rozwijało fabułę i przedstawiało nam bohaterów, jak na porządnie zrealizowany odcinek pilotowy przystało. W złoczyńcach najwyraźniej będzie można wybierać, a spokojne życie pewnego programisty na pewno legnie z gruzach. Na równi z problemami wielkiego korpo (niechęcią między pracownikami, przerostem ambicji i związanymi z tym spiskami) widzimy też zapowiedź tego, co może wydarzyć się, gdy ktoś będzie za długo bawił się w boga. Największym minusem jest to, że trzeba czekać kolejny tydzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...