My mamy swoje typy, oczywiście. A Wy?
Typy Agnes:
1. Six Feet Under - Everyone's Waiting
Serial w sam sobie to dramat i wyciskacz łez w najlepszym wydaniu. A ostatnim odcinkiem tylko potwierdzili swoją pozycję. Nie znam nikogo, kto nie płakał na finale Sześciu Stóp pod Ziemią. Jeśli Wy znacie, powinniście zacząć się zastanawiać, czy ta osoba ma serce. Twórcy serialu dali nam niepowtarzalną szansę na pożegnanie się z każdym bohaterem. Mogliśmy ze spokojem odetchnąć. Oczywiście nie zabrakło też czarnego humoru w przypadku śmierci niektórych.
2. Friends - The Last One
Przyjaciele to najlepszy serial komediowy wszech czasów i kropka. Pożegnaliśmy się z bohaterami w kluczowych momentach ich życia. Monica i Chandler adoptowali dzieci, Rachel i Ross w końcu do siebie wrócili, Phoebe wzięła ślub, Joey... zamieszkał sam? :)
Wszyscy stali się dorośli, a z tym przecież bardzo ciężko się pogodzić. Z przyjemnością oglądam ten odcinek i wzruszam się za każdym razem widząc, że aktorzy płaczą naprawdę. Bo to im najciężej było się rozstać z Przyjaciółmi.
3. The Tudors - Death of a Monarchy
Pamiętam, że Dynastia Tudorów był jednym z pierwszych seriali, w jakie się naprawdę wciągnęłam. Sama historia jest niezwykle ciekawa, więc serial po prostu nie mógł nie wyjść. Trzeba przyznać, że to kreacja Jonathana Rhys Meyersa zbudowała cały serial. Nikt inny nie oddałby charakteru pełnego pasji szaleńca niż aktor, który prywatnie jest agresywnym furiatem. To na tej produkcji wybił się Henry Cavill czy Natalie Dormer, którzy teraz całkiem nieźle radzą sobie za oceanem.
Finał niezwykle wzruszający i przepełniony metaforami. Uwielbiam scenę kiedy młody król stoi na skale oglądając zachód słońca, a ku niemu na koniu pędzi śmierć. Pewne rzeczy są nieuchronne, obojętnie czy mieszkasz w rowie, czy jesteś królem. Na plus odwiedziny duchów wszystkich żon Henryka, podsumowanie jego życia.
Typy Rudej:
1. Newhart - The Last Newhart
Lata
70. i 80. należały do tych, kiedy seriale komediowe zwykle promowały
się nazwiskiem głównej gwiazdy, nawet jeżeli główna gwiazda grała
fikcyjną postać, jak na przykład Bill Cosby, czy rzeczony Bob Newhart.
Tego ostatniego możecie znać jako idola Sheldona z "Teorii wielkiego
podrywu" - Profesora Protona. Wcześniej jednak Bob rozpoczął karierę
jako odnoszący sukcesy komik i aktor. Dwa sygnowane jego nazwiskiem
seriale połączyły się w nieoczekiwany sposób. To nazwisko może paść
jeszcze kilka razy - żeby nie było, że nie ostrzegałam.
W
"Newhart" (emitowany przez osiem sezonów) właściciel zajazdu w Vermont traci przytomność po ciosie piłką golfową i budzi się jako terapeuta z Chicago, którego
Newhart grał w emitowanym niemal dekadę wcześniej "The Bob Newhart
Show". Opowiada żonie, granej przez aktorkę z "The Bob Newhart Show", o
swoim dziwnym śnie, a ona stwierdza, że jest to tylko wynik zbyt dużej
ilości japońskiego jedzenia przed pójściem do łóżka. What a twist!
2. Friends - The Last One
Muszę powtórzyć wybór po Agnes, nie widzę po prostu innego wyjścia. Przyjaciele to serial bardzo "feel good" - nawet jeżeli coś się pieprzy, to wiemy, że w końcu się naprawi i że wszyscy będą szczęśliwi. Pewnie też dlatego tak chętnie do niego wracamy - by cieszyć się z nieuniknionego (?) szczęścia bohaterów. I jaki lepszy koniec można wymyślić dla nich, niż adopcja upragnionych dzieci, zejście się OTP Rossa i Rachel i zwichrowanej Pheobe, która znalazła w końcu kogoś na stałe?
3. Star Trek: Next Generation
Mój pierwszy Star Trek i zdecydowanie ulubiony ze wszystkich, Mam lekkiego bzika na punkcie podróży w czasie, więc trudno byłoby znaleźć lepszy przykład, chyba, że miałabym doliczyć każdą regenerację Doktora (na co prawie się zdecydowałam). Zabiegi związane z czasem i ciągłością zdarzeń zawsze mnie fascynowały, tym bardziej, że nie są najprostszą rzeczą do kontrolowania później. W odcinku finałowym kapitan Picard podróżuje w czasie, spoglądając na członków swojej załogi w przeszłości i przyszłości. No i oczywiście: Patrick Stewart is awesome!
nie obejrzałem zbyt wielu seriali do końca ale zakończenie breaking bad było bardzo satysfakcjonujące.
OdpowiedzUsuńW sumie racja, nie wiem czemu nie uwzględniłam tego w rankingu. Może dlatego, że odbyło się bez fajerwerków
UsuńDobrnąć do końca serialu nie jest rzeczą prostą, ponieważ większość serialu (które ja oglądam) nie chcą się skończyć. Z jednej strony powinnam się cieszyć, bo każdy chce, żeby ulubiony serial trwał jak najdłużej. Jednak jeśli twórcy robią dziesiąty sezon i historia, w którą się wpatrujemy zamiast z rzeką wątków wpadać do morza kluczy w delcie "fabularnych pierdółek" staje się to po porostu nudne. Zniechęca i uciekam od ekranu. Dlatego częściej wybieram seriale, które już się skończyły. Przymierzam się teraz do Dextera oraz Breaking Bad. Co za tym idzie - starannie unikam spoilerów. W sieci, w rozmowach ze znajomymi itd.
Usuńwiększość seriali*
UsuńWow, to naprawdę podziwiam, że udaje Ci się uniknąć spoilerów! Tym bardziej, że mowa o dwóch serialach, które na przestrzeni ostatnich kilku lat wywoływały największe dyskusje, i to nie tylko jeśli chodzi o zakończenie
UsuńWiem o czym jest Dexter i Breaking Bad i tyle :D Dextera widziałam jakieś 5-7 odcinków, później nie umiałam zsynchronizować napisów w żadnym programie i przestałam oglądać, na pewno wrócę, bo sezony grzecznie czekają na obejrzenie.
UsuńNoo, dużo dobrego przed Tobą :D po obejrzeniu wróć do nas i koniecznie daj znać jak się podobało!
UsuńOdwiedzam was codziennie i czytam co napiszecie :) Ze mnie większy "serialowiec" niż "filmowiec". Na filmie nie mogę usiedzieć tych 2 godzin...
Usuń