wtorek, 6 maja 2014

History Channel presents: Vikings


Wikingowie nie nosili rogów na hełmach, a w ich oddziałach walczyły kobiety i posługiwały się tarczą i włócznią równie dobrze, jak mężczyźni. Dzieciom opowiadali historię o gigancie Logim pożerającym wszystko na swojej drodze. Wikingowie posiadali niewolników, ale zdarzało się, że przyjmowali ich do swojej rodziny zamiast więzić i zmuszać do pracy. Wikingowie byli świetni, nawet siejąc postrach na wybrzeżach Europy! A przynajmniej tak pokazuje nam najpopularniejsza produkcja History Channel.

Jeżeli nagłe zmiany frontu rodów Tyrellów i Freyów z "Gry o tron" to było za dużo dla niektórych widzów, to intryg w dwóch sezonach "Wikingów" mogą już nie znieść. Tutaj sojusznicy i zaciekli wrogowie zamieniają się miejscami tak szybko i często, że trzeba by sobie notować te zmiany, by się nie zgubić. Krwawe Gody to piknik w parku w porównaniu z tym, jak problem lojalności i zdobywania wpływów załatwiał Ragnar Lothbrok przez dwa dotychczasowe sezony.

Ale jeżeli jesteście głodni zapierających dech w piersiach widoków (2/3 pierwszego sezonu kręcone było w plenerze - w Irlandii i Norwegii) i świetnie zrealizowanych zdjęć, pięknej pracy kamery na pięknych i dopracowanych szczegółowo planach, a do tego lubujecie się w widowiskach opartych na jednej z najciekawszych kultur europejskich, to Wikingowie są zdecydowanie dla was. Dla wielbicieli mitologii znajdzie się też cała masa odniesień wartych wyłapania, w końcu serialowa historia Ragnara i jego rodu opiera się na micie o potężnym wojowniku, który sam wzorowany był na jednym z wpływowych władców skandynawskich. Tylko uwaga na krew. Bardzo dużo krwi.  Ale krew musi być, skoro wszystkie sceny walki (zarówno potyczki między bohaterami, ale też i bitwy) ukazane są w bardzo realistyczny sposób, odwzorowujący prawdziwe techniki walki Wikingów.

Obsada podlega pewnym zmianom, jako że zgony zdarzają się dosyć często i bywają gwałtowne lub szokujące. I chociaż Travis Fimmel, odtwórca głównej roli, przeszedł długą drogę od "Tarzana na Manhattanie" i reklam Calvina Kleina, to jednak do niektórych kolegów z planu trochę mu brakuje. Do koleżanek też, jak w przypadku Jessalyn Gilsig, etatowej serialowej manipulatorki. Gabriel Byrne co prawda nie dotrwał do sezonu drugiego, ale jego epizody nadal dobrze wspominam. Cały serial kradnie jednak kto inny. O dziwo, to nie Ragnar, czy jego potężny brat Rollo, są najstraszniejszymi z bohaterów, ale Floki - cieśla i rybak. To przecież podręcznikowy przykład psychola. Idealny kandydat na ofiarę schematu cherlawego dziwaka, który obraca się w gronie silniejszych od siebie bohaterów, by na końcu nikczemnie ich zdradzić. I dałam się złapać na ten trick! Przez cały czas zerkałam w jego stronę z obawą, że w końcu faktycznie przejdzie na złą stronę. Gustaf Skarsgård (tak, z tych Skarsgårdów) ma coś takiego w sobie, co wywołuje niepokój, a jednocześnie zaciekawienie, kiedy widz zastanawia się, w którą stronę pójdzie ta postać. Czyni to jego rolę najlepszą kreacją w całym serialu. Często też czyni z Flokiego ulubieńca widzów, którzy chętnie zwracają się do takich niejednoznacznych postaci - żeby daleko nie szukać: Daryl Dixon.

Nie ma co ukrywać, kiedy Michael Hirst mówi ci, że chce zrobić kolejny serial historyczny, to przyklaskujesz i bierzesz się do roboty. Stojący za ogromnymi sukcesami "Dynastii Tudorów" i "Borgiów" Hirst wie, co robi i co pisze. Dla wiernych fanów produkcji kostiumowych jego nazwisko powinno stanowić dobrą rekomendację. Reszcie polecam odpalić pierwszy odcinek i przekonać się, że warto zostać na dłużej już przy pierwszych sekundach "If I Had a Heart" i jednej z lepszych czołówek serialowych.

2 komentarze:

  1. No i dlaczego ty znów zachęciłaś mnie do oglądania kolejnego serialu i marnowania przy nim życia? :D

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...