poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Gra o tron 4x01: Two Swords



Wracamy do Siedmiu Królestw! Kto był podekscytowany samym tylko oczekiwaniem na nowy sezon i ogłaszanymi stopniowo dodatkami do obsady?

Długo nie dadzą nam zapomnieć o "Deszczach Castamere", prawda? Już pierwszy odcinek nowego sezonu, a my usłyszeliśmy ten utwór dwa razy. Jeżeli jest jeszcze ktoś, kto nie poznał, że "Deszcze" pojawiły się w trakcie sceny wytapiania mieczy, przygotujcie się na to, że prawdopodobnie będą grali to przy każdej scenie z lordem Tywinem. Jego dziatki, Złote Bliźnięta, zaczynają się powoli rozchodzić. Cersei odpływa w picie i przerost ambicji. Jaime, który na pewno już zaczyna wartościować swoje życie, irytuje się postępowaniami siostry. Może i kiedyś nie byłam przekonana co do odrobinę stonowanego sposobu portretowania Cersei przez Lenę Heady. Teraz jednak widzę potencjał w odgrywaniu kobiety, która już straciła wszelkie wypływy i głos na dworze, a do tego traci teraz kontrolę nad jedyną osobą, która nigdy jej się nie sprzeciwiała i dawała się koncertowo manipulować - nad swoim słodkim bliźniakiem. 

Trzeci Lannister, z każdym dniem coraz bardziej zgorzkniały, właśnie stał się częścią kolejnego ciekawego duetu, kiedy do Królewskiej Przystani zawitała delegacja z Dorne. Może i pierwsza scena, w której pojawił się Pedro Pascal jako książę Oberyn Martell, była lekko koślawa i na siłę, ale tak wypadają wszystkie sekwencje w przybytku rozkoszy Littlefingera. Nie spodziewałam się co prawda, że "Deszcze Castamere" mogłyby rozeźlić księcia, ale to pozwoliło nam przekonać się dlaczego, na wieść o jego niespodziewanym zastępstwie za brata, Tyrion przełknął głośno ślinę i pewnie zaklął w duchu. Książę Oberyn, Czerwona Żmija, jasno przedstawił swoje priorytety - do Królewskiej Przystani przygnała go głównie zemsta za siostrę i jej dzieci.

Kiedy usłyszałam Daenerys pytającą, gdzie podziewa się Daario Naharis, palnęłam w przestrzeń "jest jeszcze na castingu, wasza miłość". Trudno było się temu oprzeć. Po zastąpieniu Eda Skreina nową twarzą chyba wszystkim ulżyło, chociaż na pewno znajdą się tacy, którym potrzeba strasznie tej niebieskiej brody i złotego zęba. Michiel Huisman już na wejście zasłużył sobie na pochwałę, w końcu gorszy od Skreina być nie może. Pozytywy na dworze Daenerys to też (a właściwie zawsze) jej smoki. Większe i wyraźniej gwałtowniejsze. Uroczo wyglądają, gdy Matka głaszcze je po łuskach, ale po chwili kłapią na nią ostrymi zębami. Nawet jej mogą w każdej chwili zrobić krzywdę.

Rozumiem, że trzeba sprawić żeby Dzicy wydawali się jak najbardziej przerażający i źli. Ale zrobienie z nich kanibali to już przesada. Fakt, z Mance'm podróżowali też ludożercy z bardzo dalekich i mroźnych krain, ale żaden z nich nie trafił za Mur, żaden z nich nie należał do klanu Thennów. Wystarczy, że Nocną Straż czeka konfrontacja z zahartowanymi ludźmi z krain wiecznego śniegu, a dla Jona z byłymi towarzyszami. Dzikim nie potrzeba żadnej dodatkowej i uroczej cechy charakteru albo planu dietetycznego.

I na koniec dobra scena walki, a w niej lubiany coraz bardziej Rory McCann i ponowne spotkanie z Aryą. I kontrast w tym, jak zabija Ogar, machając mieczem i waląc pięściami na około, a Arya, której ciosy są ciche i na swój sposób przerażające. Właśnie teraz Arya zatraciła kompletnie to, kim była - kiedy odczuła niesamowitą satysfakcję z zemsty i radość z odbierania życia.

To był dobrze rozwijający się pierwszy odcinek, chociaż bez fajerwerków. Wymalowano nam, gdzie znajdują się teraz ci bohaterowie, którzy przeżyli. Co robią i co myślą. Nowi natomiast zapowiadają się niezwykle interesująco. Przed nami zatem jeszcze dziewięć interesujących poniedziałków.

Aha, drodzy książkowcy: Florian i Jonquil, alleluja!

2 komentarze:

  1. Scena z Dontosem musiała być od czapy, skoro zabrakło go w poprzednich dwóch sezonach. :D Dobrze, że się w końcu pojawił, nawet jeżeli mieliby zrobić jeszcze tylko dwie sceny.

    Nawet nie podejrzewać! Facet powiedział coś w stylu "dzięki, przynieśliśmy własny obiad" i już się wiedziało... W ogóle, Thennowie zostali najwyraźniej miksem części plemion, jakie zgromadził przy sobie Mance Ryder. Dlaczego? A pewnie finanse serialu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi szczerze mówiąc nowy Daario się podobał. A co do odcinka - ostatnia scena rządzi!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...