środa, 30 listopada 2016

Daft Punk, Banksy i Młody Papież



Watykan to wciąż dziewicze tereny dla twórców serialowych. Poza Rodziną Borgiów nie było chyba innego serialu który opowiadał by o perypetiach mieszkańców tego państwa-miasta. O ile w Borgiach mamy do czynienia z quasi-historycznymi wydarzeniami, w Młodym Papieżu Sorrentino może pozwolić sobie na wszystko. Tak też robi.




Serial o papieżu z Jude Law w roli głównej. Nie zachęciło mnie to specjalnie. Tematyka kościelna nigdy mnie specjalnie nie porywała, ale obwiniam o to słabe produkcje. Sami Borgiowie, których zaczęłam oglądać zaraz po Tudorach, rozczarowali. Miałam wrażenie że fabuła praktycznie się od siebie nie różni - piękni ludzie w pięknych kostiumach uprawiają seks w pięknych budynkach. Mam też wrażenie, że obrazy o Watykanie są bardzo przewidywalne. Dlatego po Młodym Papieżu spodziewałam się pedofilii, romansów, homoseksualizmu, przekupstwa, intryg i sfałszowanych ewangelii... po zakończonym sezonie mogę powiedzieć, że jednocześnie miałam rację i byłam w błędzie. Jak to możliwe?



Lenny Belardo, który przyjął imię Piusa XIII to papież inny niż wszyscy. Konserwatysta z krwi i kości, bardzo surowy i radykalny, jednocześnie bardzo wrażliwy, inteligentny i mogący się poszczycić niecodziennym poczuciem humoru. Jego pierwsze dni w Watykanie wywracają do góry nogami cały, panujący przez setki lat porządek. Koniec z pedofilią, układami i obłudą. Koniec z talerzami z papieskim wizerunkiem, podróżami i sesjami zdjęciowymi. Nie będzie miło, bo papież nie musi być sympatyczny. Ludzie powinni się bać Boga i Pius XIII jest tu po to, żeby im o tym przypomnieć. A później usiąść za biurkiem w swoim gabinecie i zapalić sobie papierosa.



Fabuła po kilku odcinkach zaczyna jednak zaskakiwać. Bo nie będzie to serial o homoseksualnym romansie jednego z biskupów albo alkoholizmie drugiego. Nie będzie też o kuszeniu papieża przez piękną blondynkę. Bo Młody Papież, pomimo gwiazdorskiej obsady, to tak naprawdę teatr jednego aktora, a w tej roli Jude Law jest po prostu genialny. Lenny to skomplikowana i intrygująca postać. Jest nieszablonowa - nauczona typowymi twistami fabularnymi czekałam, aż skądś wyskoczy jego kochanka, okaże się że mają razem piątkę dzieci albo że papież ma w Castel Gandolfo laboratorium do produkcji amfetaminy. Nic z tych rzeczy - główny bohater jest prawdziwym świętym, zmagającym się z samotnością i tym, że nigdy nie poznał swoich rodziców. Jest niezwykle sprawiedliwy, przez co potrafi być okrutny. Nie wierzy w Boga, chociaż sam jest najlepszym dowodem na jego istnienie. 

Oczywiście świetną fabułę dopełnia równie dobra ścieżka dźwiękowa i świetne ujęcia. Senne pejzaże, albo zdjęcia rodem ze szkoły Lyncha uzupełniane są z pozoru niepasującą do obrazu muzyką. Na szczęście tylko z pozoru, bo finalnie ta mieszanka uzupełnia się idealnie. 

To naprawdę dobry rok dla seriali. Pomimo tego, że Młody Papież będzie miał ogromną konkurencję (chociażby Stranger Things czy Westworld), uważam, że Złoty Glob dla Juda to pewniak. Ale na wszelki wypadek się za to pomodlę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...