sobota, 26 grudnia 2015

Jessica Jones - warto obejrzeć?



Oficjalnie wszyscy są zachwyceni tym, że niczym manna z nieba spadają na nas kolejne ekranizacje komiksowe. Nieoficjalnie, nocą w ciemnych zaułkach, kiedy ludziom wydaje się, że nikt ich nie słyszy, przyznają sami przed sobą, że rzygają już kolejnymi Thorami i jeżeli znowu zobaczą reboot serii Spider Mana i kolejną scenę śmierci wujka Bena, strzelą sobie w łeb. A tak naprawdę to dopiero początek! DC na dobrą sprawę jeszcze nie zaczęło, a Marvelowi uniwersum kinowe już nie wystarczy, dlatego postanowili też zawładnąć umysłami serialowców. 

Tym sposobem jesteśmy świadkami największej chyba kolaboracji w historii.




Dla mniej wtajemniczonych: Jessica Jones, to po Daredevilu, jeden z 5 seriali tworzonych przez Netflix w porozumieniu ze studiem Marvel. Prościej mówiąc, seriale mają należeć do tego samego uniwersum co Avengersi i wszystkie filmy z nimi związane co oznacza, że fabuły mogą się przenikać a postacie z różnych produkcji mogą się spotkać. Podobny zabieg możemy już zresztą oglądać w przypadku serialu Agents of S.H.I.E.L.D.



Sama Jessica Jones to była super-bohaterka, która obecnie pracuje jako prywatny detektyw. Próbuje zapomnieć o swojej przeszłości, która, jak się okazuje, jest całkiem mroczna. Mężczyzna o wszystko mówiącym pseudonimie Killgrave kontrolował jej umysł i zmuszał dosłownie do wszystkiego - od seksu po mordowanie ludzi. Nie do końca jest jasne, jak udało jej się uciec. Jessica, nie mogąc pogodzić się z przeszłością i uciec od wspomnień, zatraca się w alkoholu i przypadkowych bójkach. Dzięki nadludzkiej sile żadnych bójek nie przegrywa.

Niestety, z przeszłością i wspomnieniami nie może pogodzić się także Killgrave, który kocha Jessicę i zrobi wszystko, żeby ją odzyskać. Wliczając w to kolejne morderstwa.

Nigdy nie miałam styczności z komiksami o Jessice ani Defenders, które już niedługo komiksowi bohaterzy Netflixa stworzą. Za samym Daredevilem też nigdy nie przepadałam - ale zawsze myślałam, że to wina Bena Affleca. Niestety, okazało się, że to chyba sama postać mnie nie porywa, bo przez serial też nie mogłam przebrnąć. 

Mimo wszystko ucieszyło mnie info o serialu z superbohaterką w roli głównej, na dodatek taką, która lubi wypić i poprzeklinać. Krysten Ritter uwielbiam zarówno za rolę w Breaking Bad, jak i w Don't Trust The Bitch In The Apartament 23. Niestety, Jessica w jej wykonaniu kompletnie mnie nie przekonuje. Można odnieść wrażenie, że rzeczywiście ktoś kontrolował jej umysł w czasie kręcenia serialu i przez to zapomniała, jak grać. 

Żadna wypowiedziana kwestia nie brzmi ani trochę przekonująco, a w końcu są to kwestie ważne! Główna bohaterka wspomina, kiedy była więziona przez Killgrave'a i zdana tylko na jego łaską. Wyrzuca mu, że wielokrotnie ją gwałcił i zmuszał do rzeczy, na które nigdy by się nie zgodziła, gdyby miała wyjście. Te sceny powinny chwytać za serce. Niestety, nie robią tego.



Oczywiście serial ratuje David Tennant, który gra bezwzględnego oprawcę. Może nawet gra za dobrze, ponieważ w połowie serialu naprawdę dziwiłam się Jessice, że go nie chce. 

Największym plusem Marvel's Jessica Jones był fakt, że cały sezon można było obejrzeć już w dniu premiery. Uważam, że z bohaterki dało się wykrzesać o wiele więcej - niestety, wypadła bardzo blado. Może w towarzystwie reszty Defenders zobaczymy, na co ją stać naprawdę.

2 komentarze:

  1. Bardzo przyjemny post i trafne podsumowanie na temat serialowo-filmowego imperium superbohaterskiego. Jeżeli dalej będą tak szczodrze sypać nowymi produkcjami, do końca życia nie wyrobię się z oglądaniem... Ale i tak muszę chociaż spróbować, jak mi leży JJ, bo mimo oglądania śmierci wujka Bena kilka razy (naprawdę, ze Spider Manem mogliby się ogarnąć i zostać albo przy którejś z wersji albo zrobić ostatnią na wieki wieków amen) i tak lubię te marvelowskie produkcje.
    Pozdrawiam :)
    Merr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz :)
      Ja też lubię marvelowskie produkcje, także tak czy siak oglądam i nawet jak nie wgniatają w fotel to mimo wszystko ma się z tego jakąś frajdę.

      Szkoda że nikt nie pomyślał o zrobieniu serialu o X-menach, to mój ulubiony komiks i na dodatek tak bogaty, że można by z tego zrobić kilka porządnych serii.

      Teraz czekać tylko aż DC zabierze się za bombardowanie nas filmami, bo za seriale też się już zabrali :D

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...