sobota, 11 maja 2013

Nowi zgryźliwi tetrycy? - Vicious


Gandalf i cesarz Klaudiusz mieszkają razem od przeszło pół wieku. Tworzą parę, chociaż ich najbliżsi nic na ten temat nie wiedzą. Pewnego dnia do ich drzwi puka Simon Bellamy, który pomylił mieszkania. Niemal automatycznie staje się on celem mało subtelnych zalotów francuskiej półolbrzymki z "Harry'ego Pottera". Hm, hm.

Na serio, gdyby tak wyglądała prawdziwa fabuła "Vicious" to pewnie bardziej by mnie wciągnęło. Pełna i niczym nieograniczona abstrakcja zamiast przykurzonej nostalgii względem lat 70. i całej masy scen przegadanych i przesiedzianych na zestawach wypoczynkowych. Scenariusz opiera się na serii powtarzających się dowcipów, które nużą już za drugim razem, a scenarzysta jakby nie mógł się zdecydować, czy chce by jego bohaterowie byli kontrowersyjni czy bardziej powinni przyhamować, by być przystępnymi dla szerszej publiczności.

Oczywiście, Jacobi i McKellen są bezbłędni i starają się radzić sobie z materiałem, jaki im dano. Nie spodziewałam się zresztą niczego innego po dwóch szekspirowskich weteranach. Są też głównym powodem, dla którego zainteresowałam się tym projektem. Od zwykłego przekomarzania, przez mocniejsze docinki, nawet do rzucania całej masy wyzwisk w obie strony, wypadają świetnie - zarówno jako strona obrażającą, jak i obrażana. Jednak dwadzieścia trzy minuty czegoś takiego szybko przestają bawić, a zaczynają irytować. Może forma skeczu (góra 4 minuty) byłaby lepsza dla tego duetu i ich bohaterów? Najlepiej byłoby z tego skeczu usunąć Violet - postać nie tyle wkurzającą, co żałosną. Każda modna dwudziestolatka, która pozwala teraz ubierać się swojemu  przebojowemu przyjacielowi-gejowi i mówić do siebie "suko", powinna zobaczyć ten serial i ocenić własne szanse na skończenie jak Violet.

Ale Violet to nie jedyny obsadowy minus. Gdybym nie znała Iwana Rheona z "Misfits" czy trzeciego sezonu "Gry o tron", to musiałabym powiedzieć, że jest kiepskim aktorem. Jego rola w "Vicious" ogranicza się chyba tylko do noszenia względnie obcisłych koszulek. Wszystkie zmiany w jego życiu czy charakterze, ważne sprawy i problemy, rozgrywają się za kulisami. Nie dane nam jest zapoznać się z jego dziewczyną (albo byłą dziewczyną, trudno powiedzieć, bo cały wątek trwa trzy zdania), poznać jego przyjaciół, czy dowiedzieć się gdzie pracuje. To najwyraźniej ten typ heteroseksualnego dwudziestokilkulatka, który cały swój wolny czas lubi spędzać w towarzystwie dwóch podstarzałych gejów oraz ich dziwnych, stetryczałych znajomych.

Trudno mi oceniać surowo serial z trzema świetnymi aktorami - dwójką zasłużonych brytyjskich dżentelmenów i utalentowanym przedstawicielem młodego pokolenia. Ale wyjścia innego nie ma. Jest słabo, bardzo słabo, płasko i nudno. Nawet Gandalf w lawendowej kamizelce nic tu nie zdziała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...