środa, 23 października 2013

The Walking Dead 4x02: Infected


Temu odcinkowi należałoby nadać podtytuł "Jakby tego było mało..."

Widzowie zostali właściwie przygotowani w zeszłym tygodniu. Namiastka sielanki nie mogła trwać dłużej, a Patrick w końcu wyczłapał z łaźni i wgryzł się w kogoś. Mogło wydawać się, że po brutalnym początku - ludziach zaatakowanych w ich własnych celach, nic gorszego nie może się zdarzyć.

Ale Patrick musiał umrzeć przez coś, dlatego też przez ten sezon będziemy oglądać zmagania ocalonych z wrogiem wewnątrz - chorobą, która w takich warunkach okazuje się śmiertelna i na pewno nie skończyła zbierać żniwa. Dorzućmy do tego nadgorliwego rezydenta, który za najlepsze rozwiązanie uważa ogień, i karmiciela szwędaczy. Z początku wydawało się bowiem, że nowi mieszkańcy mogą być zbędni, potem okazali się przydatni i pracowici. Teraz jednak okazali się bardzo poważnym zagrożeniem.

Serial coraz bardziej zaczyna przypominać komiksowy pierwowzór - szczególnie pod względem ilości krwi, wnętrzności i wszelkich obrzydliwych rzeczy, które wiążą się z epidemią zombie. Wulgarnego języka raczej tu nie uświadczymy (a tej w komiksie było sporo), dodatkowo intymne kontakty między bohaterami też zostały zredukowane i uromantycznione, ale od strony wizualnej to, co widzimy w telewizji, coraz bardziej przypomina narysowany ostrą kreską pierwowzór.

Cieszy mnie też, że w niektórych przypadkach twórcy postanowili odejść od wiernego przenoszenia charakterów na ekran - mam tu na myśli głównie Carol. W komiksie rozchwiana emocjonalnie, irytująca i znacznie młodsza, w serialu przeszła wielką metamorfozę. Zaczynała jako maltretowana żona, by teraz na własną rękę uczyć dzieci unieszkodliwiania zombie. Dodatkowo służy jako plaster leczniczy na większość problemów - to właśnie do niej ciągnie większość bohaterów by się wygadać, bądź to ona stara się komuś pomóc. Może to sprawi, że widzowie, krytykujący ją za bezużyteczność, zmienią o niej zdanie?

Ustalone już chyba zostało, że jeżeli nie jesteś Glennem i Maggie, to nie masz szans na miłość, czy po prostu bliższy kontakt z osobą przeciwnej płci. Możesz znaleźć się w gronie podejrzanych - jak Carol i Daryl, których ciągnie do siebie w jakiś sposób. Ale kiedy pojawiłeś się w poprzednim sezonie jakieś dwa razy, to bardzo szybko posłużysz jako np. karma dla szwędaczy, czy chorując i nie dożywając drugiej randki. W "Star Treku" z lat 60. najkrótszy żywot dawało ci noszenie czerwonego uniformu; w "Walking Dead" ten sam efekt osiągasz przenosząc się do więzienia z Woodbury.

Niestety, nie nauczyłam się jeszcze, że rozbiegówkę kolejnego odcinka należy zignorować. Wiem oczywiście, że następny odcinek będzie mocno trzymał w napięciu, ale równocześnie próbuję w najbardziej absurdalne (i zapewne nieprawdziwe) sposoby zidentyfikować niektóre zombie...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...