wtorek, 4 czerwca 2013

Gra o tron 3x09: The Rains of Castamere

 

Wow. Po prostu, wow. Jeśli ścięcie lorda Eddarda w pierwszym sezonie wywołało burzę emocji, to scena Krwawych Godów pozostawi po sobie napalmowe zgliszcza w świadomości widzów, którzy nie zaznajomili się do tej pory z książką.

Od pierwszego kęsa chleba Robb dawał widzom powody do zastanawiania się, czy ktokolwiek chciałby zrobić go swoim królem, gdyby wiedział, ze nie po drodze mu ani z dyplomacją, ani strategią wojenną. Jak się okazuje wielkie sukcesy z początku wojny (wielkie bitwy poza kadrem: Szepczący Las i Oxcross) nic nie znaczą przy jego dalszych poczynaniach. Czy ktoś równie ochoczo krzyczałby "Król Północy!" widząc, jak łatwo daje się ponieść emocjom i że nie potrafi wystać ani minuty słuchając zrzędzenia starego dziada, od którego zależy los wyjątkowo kruchego przymierza? I że na dodatek zabrał ze sobą kobietę, która była powodem tego wszystkiego?

Cóż, najwyraźniej Talisa była po prostu Talisą z Volantis. To rozczarowujące po aluzjach co do jej podwójnej roli, którymi karmiono nas od chwili dołączenia do obozu ludzi Północy. Ten rodzaj mylenia widza wydaje mi się najtańszym i najbardziej leniwym, na jaki Benioff i Weiss mogli sobie pozwolić. Prawie tak samo tanim, jak uratowanie życia Blackfisha przez wypuszczenie go do toalety.

Cały wątek jednak świetny, a ostatnie minuty odcinka świetnie zrealizowane i cudownie zagrane - szczególnie ze strony Michelle Fairley, względem której nadal nie mogę wyjść z zachwytu. Pełno napięcia i klimatu. Pełno smutku, nawet w takich krótkich ujęciach jak śmierć Szarego Wichra. Może i ktoś powinien go wypuścić, by ustrzelenie go nie wyglądało "na odwal się", ale fakt, że nawet wielki wilkor może zmienić się w zaszczute i zdezorientowane zwierzę, jest porażający. Pełno rozpaczy, złości i desperacji, których obrazem stała się Catelyn. A do tego jeszcze chłodny, i chłodno kalkulujący, lord Bolton, który (razem z lordem Frey) właśnie dołączył do Joffa i Chłopca z Trąbką, i któremu wielu ludzi życzy teraz najbardziej fantazyjnych rodzajów śmierci. Krwawe Gody zapisały się już jako jeden z końców (zarówno wątków i postaci, jak i odcinków), które nikogo nie zostawią obojętnymi.

Czy w ogóle warto po takiej imprezie wspominać o pozostałych wątkach? Oczywiście! Jeśli tylko były ciekawe lub jeśli za nimi tęskniliśmy. Albo mamy pretensje i czepiamy się - to zawsze jest fajne.
 

Gdy Daario Naharis pojawił się w poprzednim odcinku zachwalałam stonowany wygląd jego postaci i jego butną naturę. Teraz jednak muszę przestać się zachwycać. Jego maniera bardzo szybko robi się powtarzalna - uniesienie brwi, przekrzywienie głowy i wzruszenie ramionami, a także ściągnięcie warg - przez co irytuje równie szybko jak pauzy w zdaniach Emilii Clarke. Cały wątek za Wąskim Morzem wypadł trochę niezdarnie. Nic dziwnego, że Daenerys tak łatwo podbija każde kolejne miasto niewolnicze, skoro bram pilnuje tylko po dwóch łatwowiernych i niedoinformowanych ludzi. Jakim bowiem cudem nikt w mieście nie wiedział, że dwa tysiące najemników stanęło po stronie wrogiej im królowej, a z trójki przywódców został jeden?

Cudownie za to było zobaczyć Brana i resztę, nawet jeśli w przygnębiającej scenie rozstania braci Starków. Ten traktowany po macoszemu wątek w końcu dostał więcej czasu i całkiem sprawnie powiązał wędrówkę chłopców z oddzieleniem się Jona Snow od bandy Dzikich (przez krótką, straszną chwilę miałam wrażenie, że Ygritte pobiegnie za nim). Żałuję rozstania z pocałowaną przez ogień i Tormundem Zabójcą oraz pożegnania Orrella, ale im szybciej bękart wróci do Czarnego Zamku, tym lepiej.

Nim ktoś z serialowców podniesie raban, że nie oglądnie ani jednego odcinka więcej, niech przypomni sobie swoje krzyki po śmierci Neda i to, że jednak wrócił przy drugim sezonie i był chorobliwie wręcz ciekawy. Jestem przekonana, że teraz sytuacja się powtórzy. A czy w odcinku finałowym może zdarzyć się coś większego, bardziej szokującego i zmieniającego fabułę niż Krwawe Gody? Ha! Wiem, ale nie powiem.

14 komentarzy:

  1. Anonimowy15:08

    :) ależ oczywiście że może :) ale ciiiiiiiiiiiiiicho sza:) recenzja trafna:)
    ja ubolwema jedynie nad omijanim niektorych istotnych cech postaci które r.r.martin tak kunsztownie opisał w swoich tomach- to majstersztyk- a w serialu duzo z tego ucieka:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy17:02

      Ahh ci królowie tak szybko giną i jeszcze wielu zginie :)

      Usuń
  2. Anonimowy15:28

    Recenzja rewelacyjna.
    Ja po przeczytaniu Krwawych Godów trzepnąłem książką w ścianę i też zarzekałem się, że nie będę więcej czytać, jednak ciekawość wzięła górę (na szczęście).
    No i tak jak napisałaś finałowy odcinek jeszcze może nas zaskoczyć :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Krwawe Gody gniotą w książce, dobrze, że zrobiły to także na ekranie. Choć ciekawe w tym wszystkim jest to, że Robb, nad którym płacze internet, nie dostał od Martina ani jednego rozdziału z własną narracją :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy21:17

      Tak w zasadzie to żaden pretendent do Żelaznego Tronu, wyłączając Daenerys, nie miał swoich rozdziałów: Stannis, Robert, Renly, Robb, Balon,Joffrey. Jakby to miała być jakaś mała sugestia Martina ;)

      Usuń
  4. http://acidcow.com/video/46690-how_people_react_on_the_red_wedding_in_game_of_thr.html

    :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale w książce skończyło się to podobnie tle że Rob nie zabrał ze sobą żony na krwawe gody i ona przeżyła i nosiła w brzuchu małego starka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy00:09

      UWAGA Spoiler!

      W książce żona Robba cały czas piła specjalną miksturę przez którą nie mogła zajść w ciążę (czego nie była świadoma bo wmówiono jej że pije miksturę na płodność). Wszystko ukartowała jej matka z Tywinem żeby uzyskać tytuły, a Talisa miała jeszcze przez dwa lata nie zajść w ciąże żeby nie było podejrzeń iż jest to dziecko Robba.

      Usuń
  6. Anonimowy18:53

    Rola Naharisa jest strasznie obsadzona, moim zdaniem jak narazie jest to najgorszy dobór aktora w tym serialu.

    OdpowiedzUsuń
  7. greebo18:55

    @wziazkuzekranem
    Nie dostał z prostej przyczyny. Z książki można zrozumieć że Robb nauczył się sztuki wargowania szybciej od rodzeństwa i używał wilkora jako szpiega, GRRM chyba nie chciał żeby zbyt szybko te umiejętności wyszły na jaw.

    OdpowiedzUsuń
  8. Anonimowy20:51

    greebo chyba mylisz się. Robb stwierdził, że skoro Wilkory nie uratowały jego braci to i jego nioe uratuje i pozwolił zostać Szaremu Wichrowi na zewnatrz.

    OdpowiedzUsuń
  9. O Krwawych Godach napisano już wszystko więc pozostaje się tylko zgodzić. Od siebie dodam, że podobało mi się jak to snute są plany na zaatakowanie Lannisterów i zdobycie Lannisportu by wszystko zniweczył jedna nie trafna decyzja.
    Do Daria się zgadzam - jest irytujący, a to przecież 2 odcinek z nim...

    OdpowiedzUsuń
  10. Ta scena naprawdę zostanie mi w pamięci. Tak mnie zdenerwowała ;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...