poniedziałek, 14 marca 2016

Z Nassau do... Nassau. Czyli zmiany w Black Sails

 

Ani się obejrzałam, a tu już końcówka sezonu. Leci strasznie szybko to Black Sails, jak to z bardzo dobrymi serialami bywa. Ośmielę się nawet powiedzieć, że po piątym sezonie Gry o tron opuściłam tę produkcję HBO na rzecz moich ulubionych piratów. A jak to przed wielkim finałem, nasuwają się przemyślenia - nie tylko o sezonie trzecim, ale też o Black Sails od początku.


Pamiętam, jak podśmiechiwało się na początku, że serial, w którego produkcji palce maczał Michael Bay, będzie kiepski, przepełniony wybuchami, stereotypami rasowymi i seksizmem. Okazało się jednak, że wyszło z tego coś świetnego, nawet z udziałem reżysera Transformersów


Zerkam jednak teraz na pierwszy sezon i widzę różnicę. Po pierwsze - w sposobie filmowania. Tam było dużo zbliżeń, spora z nich pod kątem, który przywodził na myśl filmy Sama Raimi lub Petera Jacksona. Okazuje się, że pasują one do przerysowanych horrorów, ale do poważnego serialu kostiumowego już niekoniecznie. Po drugie - w rozmachu i budżecie. Scenografie są lepsze - pojawiają się nowe lokalizacje, i to plenerowe, lepsze są także kostiumy, nawet jeżeli nie do końca odpowiadają źródłom historycznym i warunkom, w jakich żyło się na morzu i na Wyspach. Kiedyś pierwszy widok na Nassau był jednym z gorszych w kategorii green screen, ale ucieczka przed marynarką brytyjską w sztorm w sezonie trzecim był już najlepszą komputerową sekwencją, jaką widziałam w telewizji od dobrych kilku lat. Ekipa kręciła walkę Walrusa z naturą przez bity miesiąc, obijając się o deski pod hektolitrami wylewanej wody, ale ten odcinek wart był całego poświęcenia.

Widać także postępy w pisaniu. Przywołam tutaj pierwszą scenę z Eleanor Guthrie i pijanego kupca, któremu niby pokazuje, gdzie jego miejsce, ale w sposób, który wywołuje lekkie zażenowanie. Tak gówniarski i nieprzemyślany tekst nie pojawił się ponownie, widać scenarzyści nauczyli się na tym błędzie. Podczas gdy podobne dialogi pojawiają się w Grze o tron nawet teraz, chociaż nie są potrzebne. Dali nam za to słowne gierki Max i Jacka Rackhama oraz bardzo dobre monologi Flinta (i błagam, czy Toby Stephens mógłby już dostać wszystkie nagrody świata?!), który jest w stanie porwać za sobą wielu i dowodzić nimi, nawet jeżeli chwilę wcześniej nazywali go wrogiem. Na naszych oczach John Silver staje się postacią coraz bardziej wpływową i zdecydowanie mroczniejszą. No i jest też ciągle rosnąca grupa silnych kobiet - w tym sezonie Królowa Rozbitków i jej córka, Madi. Nawet Max, o której nie miałam dobrego zdania na początku sezonu, dostała historię ciekawszą, niż się spodziewałam i robi się coraz bardziej zgorzkniała. Nadal jednak liczę na to, że jej historia zakończy się tak, jak pisałam. Ma być jeszcze ciekawiej! Co znaczy, że Eleanor i Vane mają do końca serialu pozostać wrogami, a nie wracać do siebie na kilka chwil i znowu się rozstawać.

Ale, jak w każdym serialu, znajdą się rzeczy, an które można narzekać. I tak na przykład Czarnobrody mnie nieco rozczarował. Najbardziej znany pirat w historii wyglądał świetnie, grany przez pasującego do tej mocnej postaci aktora. Miał dobre wejście, po niemal dekadzie powracając do Nassau i nadal robiąc wrażenie i manipulując tym, kto wydawał się odporny na manipulację innych kapitanów. Potem jednak przypisano mu wewnętrzną ranę pełną odłamków a'la Tony Stark, zamiast pozwolić mu zginąć gwałtownie i krwawo, jak prawdziwy Edward Teach. No i pozbyto się go jakoś tak... do cholery, to miała być walka na śmierć i życie, test lojalności, a nie obrażanie się na siebie. Liczę na to, że pojawi się jednak w finale i pokaże, dlaczego całe Nassau czuło przed nim respekt i strach.

I to tyle. Zastanawiałam się dłuższy czas, ale nie mogę znaleźć innych minusów tego sezonu (poza faktem, że już nie będzie w nim Mirandy Barlow). Wiem, że to jeszcze może się zmienić, bo przed nami dwa odcinki - a nie raz widziałam rozczarowujące finały świetnych sezonów. Ale jeżeli w zeszłym roku dostaliśmy atak na Charles Town i dwie załogi pracujące ze sobą w niespotykanej zgodzie, to jak epicko będzie, gdy przyjdzie odbijać im Nassau z rąk Brytyjczyków?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...