poniedziałek, 26 stycznia 2015

Black Sails 2x01: IX



- Szlag, to piraci!
- Spokojnie, jeżeli oddamy statek pokojowo, nic nam nie zrobią.
- Panie kapitanie, skąd pan wie?
- Bo, mój drogi bosmanie, piraci to dżentelmeni. I bardziej zależy im na łupie, niż rozlewie krwi.





Tak powinien brzmieć pierwszy dialog w nowym sezonie, na litość boską. To było chyba najbardziej oczywiste w historii telewizji przejęcie statku, które nie potoczyło się po myśli jego kapitana.

Nie wiem, na ilu statkach wcześniej pływał ów kapitan, albo z iloma piratami się spotkał, ale przecenił trochę szlachetność nowego kapitana w obsadzie. Ned Low, również oparty na postaci historycznej (mowa tu o Edwardzie Low, który w trzy lata swojej kapitańskiej kariery przechwycił ponad sto okrętów), musi się jednak zdrowo namachać, by przy znanych nam z pierwszego sezonu kapitanach sprawiać wrażenie bezwzględnego i okrutnego. W końcu jeden z nich zatłukł własnego bosmana gołymi rękoma i zabił jednego z bardziej lubianych i zaufanych członków załogi, a drugi zdobył sobie załogę dosłownie wstając z grobu, a potem mszcząc się dosyć spektakularnie na swojej byłej dziewczynie. Chociaż w tym odcinku kapitan Vane miał tylko jedną scenę, obawiam się, że od przejęcia fortu i zagrania na nosie Eleanor, zostanie jeszcze bardziej zredukowany. Połowę poprzedniego sezonu spędził pijąc i ćpając, a potem opuszczając bez słowa swoją załogę. Wrócił może i w glorii i chwale, wprawił wszystkich w osłupienie, ale teraz wychodzi na to, przestał. Cały swój czas poświęca na piciu i łajdaczeniu się. Wydaje się mieć w poważaniu to, co dzieje się w Nassau i fakt, że powinien wziąć odpowiedzialność za pewne rzeczy, jak zdołała wypomnieć mu panna Guthrie. Widać też, że wyrządzanie szkód interesowi Eleanor sprawia mu dziką przyjemność, ale ile będzie tak siedział, nic nie robiąc i pozwalając sprawom wymykać się spod kontroli? Pojawienie się Neda Low może trochę pokomplikować mu sprawy. To znaczy, zmusić do założenia gaci i zrobienia czegokolwiek. Nawet jeżeli będzie to znaczyło, że skuma się z nowym okrutnym piratem. Panowie zdają się być ulepieni z tej samej gliny. 


Ale chyba wszyscy zgodzą się, że najważniejszym i najlepszym wątkiem odcinka jest jednak świeżo pozbawiony stanowiska Flint i rozbita na piaszczystej plaży Urca de Lima. To, że cała misternie planowana akcja z ósmego odcinka poszła w cholerę, jest efektem buntu przeprowadzonego w najmniej odpowiednim momencie przez Dufrense'a (którego odgrywa teraz nowy aktor i jest – szczerze mówiąc - mniej niż średni). I teraz ten, który ów bunt podniósł, pyta Flinta, równocześnie grożąc mu stryczkiem, o rozwiązanie sprawy. Flint, który w pięknej przemowie dał mu do zrozumienia, co myśli o tej współpracy, jednak szybko wskakuje na nowe tory. Może i wydaje się na początku, że chodzi mu tylko o wybaczenie i ujście z życiem, ale – poznawszy Flinta dostatecznie w poprzednim sezonie – dobrze wiemy, że nie o to chodzi. Musi odzyskać władzę nad załogą. A wtedy powróci po Urcę, albo przynajmniej podejmie kolejną próbę. 

Silver także zdaje sobie z tego sprawę. I chociaż na początku ruszył za Flintem myśląc tylko o ucieczce, teraz nie tyle nie ma wyjścia, ile chyba widzi więcej korzyści dla siebie. Ich dziwny sojusz ogląda się z wielką przyjemnością – są w końcu skazani na współpracę, a jeden fałszywy krok któregoś z nich może być śmiercią dla obu. Silver, cały czas dupek-oportunista, zdobywa coraz więcej odwagi i porusza się tak sprawnie w obecnej sytuacji, że zdaje się już manipulować samym Flintem. Bo w szlachetne porywy serca nigdy mu nie uwierzę.
Po niecałym jednym sezonie rozbuchane „Crossbones” zostało zdjęte z anteny (jak widać nawet John Malkovich nie udźwignie gniota, chociaż w ostatnich latach próbował kilka razy), a Black Sails pozostaje jedynym serialem o tematyce stricte pirackiej. Musi zatem trzymać poziom i wydaje się już, że go utrzyma, a może nawet poprawi (od recenzji pilotowego odcinka w zeszłym roku moja sympatia dot ego serialu znacznie wzrosła, więc liczę na to). Byle tylko było mniej gadania, a więcej akcji. Ten sezon będzie miał dziesięć odcinków, o dwa więcej. A ostatnie wywiady z obsadą i twórcami sugerują, że czeka nas jeszcze więcej zwrotów w fabule. Nawet jeżeli trailery powiedziały nam wyraźnie, kim jest tajemnicza brunetka, którą Low zgarnął ze statku w scenie otwierającej. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...