wtorek, 28 stycznia 2014

I butelka rumu: Black Sails 1x01


W pierwszej połowie tego roku czeka nas trochę przygód pod piracką banderą. Już teraz stacja Starz i mistrz wybuchów Michael Bay serwują nam przygodę jednej pirackiej załogi, a dodatkowo na wiosnę (dawno nie widziany w czymś naprawdę dobrym) John Malkovich pojawi się w serialu NBC jako Czarnobrody. Zajmijmy się jednak tym pierwszym.

Kiedy "Piraci z Karaibów" podbili kina wydawało się kwestią czasu, by ktoś z przygód wyjętych spod prawa żeglarzy zrobił serial. Potem jednak, im gorsze były kolejne części przygód kapitana Sparrowa, tym entuzjazm zdawał się słabnąć. Czy ktoś w końcu chciałby oglądać piratów jako zwykłych rzezimieszków o paskudnych mordach i jeszcze paskudniejszych charakterach, którzy nie są czarujący jak Johnny, nie zadają się z Davy Jonesem, nie szukają przeklętego azteckiego skarbu ani nie widują syren? Widzowie najsławniejszej pirackiej sagi ostatnich lat mogliby poczuć się nieswojo bez magicznych elementów i historii pełnej morskich legend i mitów.
 
Historia dotyczy wyprawy po skarb, a jakże. Kapitan Flint próbuje w pierwszym odcinku podbudować morale swojej załogi, rozprawić się z tymi, którzy próbują zająć jego miejsce. No i napakować kieszenie wszystkim swoim załogantom.
 
Kapitan Flint kupił kompletnie moją uwagę. Ma aparycję i gest łajdaka, ale też spryt i umysł, przez co nadaje się świetnie na kapitana. Jego konfrontacja z Singletonem pokazała, że nie tylko mądrymi słowami zasłużył sobie na kapitański tytuł. Wszyscy mają powody by się go bać, bo to bezwzględny i okrutny człowiek. Jest co prawda jedną z wielu odrysowanych od wiadomej kalki postaci, ale ze wszystkich wybija się najbardziej. Reszta to właściwie coś, co już gdzieś wcześniej widzieliśmy: starszy mądry bosman, młodzik z głową jeszcze pełną ideałów, prostytutka z sercem ze złota, posiadająca tawernę twarda babka, która w środku jest naprawdę delikatnym króliczkiem oraz jej były facet-skurwysyn. I mój ulubiony typ: "patrzcie, jak bardzo próbuję nie być Jackiem Sparrowem", chociaż ten charakterystyczny jest dla produkcji spod znaku "płaszcza i szpady" po 2002 roku.

Z jednej strony strona wizualna jest bez zarzutu  mamy dużo rekwizytów, całe scenerie i egzotyczne otoczenie. Z drugiej strony efekty komputerowe przy pokazywanych w pełnym planie statkach są bardziej niż oczywiste. Wszyscy piraci, mieszkańcy i pracownicy portu są brudni, obdarci i poznaczeni bliznami. Ale wszyscy, co do jednego, mają piękny i pełny zestaw białych zębów. Czy aby na pewno wszyscy obnosili się w skórzanych gaciach, rozchełstanych koszulach, z masą koralików i wisiorów na szyi? Czy Charles Vane przypadkiem nie nosił modnej w tamtych czasach peruki?

Niemniej jednak, serial będzie gratką dla tych, którzy chociaż trochę interesują się tematyką morską, albo kiedykolwiek zaczytywali się w biografiach prawdziwych piratów. Dwie załogi, z którymi przyjdzie nam najczęściej się spotykać to bohaterowie inspirowani "Wyspą skarbów" R. L. Stevensona (Flint, Silver, Bones) i piratami, którzy grasowali po morzach i oceanach przez cały XVIII wiek (Bonny, Vane, Rackham).
 
Tylko ten Czarnobrody...


Ahoj!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...