czwartek, 6 kwietnia 2017

Depresja w rytm Shakiry - Crazy Ex-Girlfriend


Próbowałam ostatnio wkręcić się w oglądanie Żony idealnej. Obsada wydała mi się na tyle interesująca (szczególnie Christine Baranski i Alan Cumming), a do tego doszły mnie słuchy o planowanym spin-offie o kancelarii złożonej z samych kobiet. Ale raptem dwa i pół sezonu później musiałam przyznać, że jest zbyt kiepsko na kontynuowanie. To pewien wyczyn, żeby serial o prawnikach, politykach i małżeńskich problemach amerykańskiej klasy wyższej uczynić tak nudnym - chociaż może to także kwestia tego, że takie seriale można chyba liczyć już w dziesiątkach. A jednak się udało! Chociaż ja tak naprawdę nie o tym...


No dobrze, to serial o prawniczce i jej perypetiach uczuciowych, ale w innym świetle. Pamiętacie Ally McBeal? Wyobraźcie sobie zatem mieszankę tamtego hitu z broadwayowyskim musicalem, potraktowanego jeszcze kilkoma kulturowymi stereotypami, a także kompleksami i nerwicami, które możemy znać z własnego życia. Tak powstanie Crazy Ex-Girlfriend, "dziecko" minor youtube celebrity (jak sama siebie nazywa) Rachel Bloom i Aline Brosh McKenny, scenarzystki Diabeł ubiera się u Prady.

Rebecca Bunch ma świetną pracę w wielkiej kancelarii adwokackiej, jest mądra i utalentowana. Ma też nadopiekuńczą matkę, regularne terminy wizyt u psychologa i puste życie. Brak miłości, zaburzenia lękowe i depresję próbuje zagłuszyć pracą, wmawiając sobie, że jest szczęśliwa. I tak wszystko toczyłoby się jak u części młodych nowojorczyków, aż do przedawkowania środków nasennych, kiedy na ulicy w Nowym Jorku spotyka Josha, który był jej chłopakiem przez jakiś miesiąc podczas obozu letniego, a potem o niej zapomniał.


W jednej chwili Rebecca rzuca wszystko i przenosi się do niewielkiego miasta West Covina w Kalifornii, tylko dwie godziny od plaży. I tak się składa, że Josh też tu mieszka (i od lat jest w związku z piękną instruktorką jogi)! Oficjalnie Rebecca zrobiła to tylko ze względu na fakt, że była nieszczęśliwa i musiała coś zmienić. I to opowiada prawie całej tamtejszej, bardzo barwnej, społeczności. Prawie, bo jest ktoś, kto nie wierzy, że chodzi o coś innego niż stare zauroczenie...


Rachel Bloom kiedy tylko może podkreśla depresyjną i ponurą stronę serialu i fakt, że kolorowe i pełne uśmiechniętych tancerzy, motywy muzyczne to desperacki sposób na radzenie sobie z rzeczywistością osoby, która nie jest stabilna. Problemy dotykają tutaj nie tylko główna bohaterkę. Alkoholizm, aborcja, ojcowie niewarci swoich dzieci, rozpadające się związki - czego sobie nie zażyczycie. Znany motyw z niedopowiedzeniami i uczuciami, które wybuchają poniewczasie, jest tutaj tak wyeksploatowany, że staje się własną parodią i tym samym sprawia dziwną radość. Bohaterowie, którzy wydają się jedynymi sensownymi ludźmi w całej produkcji, przechodzą podobną ścieżkę - robią rzeczy podłe, by po jakimś czasie powrócić na drogę zdrowego rozsądku.


Bloom bierze czynny udział w pisaniu utworów do kolejnych odcinków, na spółkę z Adamem Schlesingerem. Przyznała kiedyś w wywiadzie, że niektóre piosenki powstają konkretnie na potrzeby fabuły, inne są pisane w przypływie inspiracji nowym dialogiem i niekiedy napisanie ich zajmuje dwadzieścia minut.

Różnorodne style, w których popisują się aktorzy, sprawiają, że oceniam serial trochę lepiej niż równie przepełnionego piosenkami Galavanta. Bo Crazy Ex-Girlfriend sięga nie tylko po klasyki musicalowe, które rozpozna każdy fan broadway'u. Rozpoznacie tu country, r'n'b parodię seksownych piosenek Ciary czy Beyoncé, Bruno Marsa i Eda Sheerana, grunge czy heavy i hair metal. Znajdzie się nawet baletowa wizja narkotyczna, irish drinking song i numer dubstepowy, wykonywany przez faceta w średnim wieku, którego mają odwiedzić kumple i oglądnąć razem mecz. Niektóre z numerów stały się viralami - Sexy Getting Ready Song z pierwszego odcinka i Gettin' Bi, które możecie znaleźć na youtube także w wersji akustycznej. A jeżeli szukacie wersji nieocenzurowanych, bo niektórym  z tych piosenek należy się trochę przekleństw, Rachel Bloom umieszcza je na swoim kanale.

Crazy Ex-Girlfriend może nie trafić do każdego. Chociaż wygląda, jak lekka komedia, to nią nie jest - szczególnie przy drugim sezonie. Ale jeżeli kiedyś spędziłeś/aś kilka godzin śledząc social media byłej lub byłego, nie dogadujesz się z rodziną, lub utknąłeś w nielubianej pracy bez perspektyw, to może znajdziesz tu coś znajomego. To zdecydowanie serial dla kogoś, kto uwielbia musicale.

Na bonus kilka moich ulubionych muzycznych przerywników. Miały być dwa utwory, ale naprawdę trudno było wybrać.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...